Piję kranówkę i dobrze mi z tym - opinia o dzbanku filtracyjnym
10.3.19
/
5
Bycie eko to nie tylko trend w modzie, ale i styl życia. My ciągle pracujemy nad tym, by produkować jak najmniej śmieci, a z tego, co i tak wyrzucamy, to segregujemy - szkło, plastik, papier, elektrośmieci, baterie. Co się da, to przetwarzamy i używamy wielokrotnie - jak choćby słoiki na przetwory czy szklane butelki na nalewki a tekturowe opakowania na drapaki dla kotów. Oczywiście mamy też kompostownik i wszystkie odpady bio przerabiamy na kompost.
Największy problem jest z plastikami. Co z nimi zrobić, bo wszyscy produkujemy ich zastraszającą ilość w zastraszającym tempie. My ograniczyłyśmy znacząco ilość foliowych torebek. Owoce i warzywa i tak myjemy przed spożyciem, więc kupujemy te większe jak jabłka czy banany luzem.
A butelki po wodzie? Przecież pijemy ją litrami, a potem kilogramami wyrzucamy opakowania. Czas było coś z tym zrobić. Obie nie lubimy kranówki, bo w naszym mieście woda jest twarda i zakamieniona. Nasz wybór padł na filtrowanie wody. Niby kranówka, ale czysta.
Wybór sposobów filtracji na rynku jest ogromny, ale na początek chciałyśmy sposób tani i prosty, więc ogarnęłyśmy się i znalazłyśmy odpowiedni dla nas dzbanek filtrujący.
To nie jest lokowanie produktu. Dzbanek kupiłyśmy same i testujemy go we własnym zakresie. A kupiłyśmy go na popularnym serwisie aukcyjnym wraz z zapasem filtrów na 10 miesięcy. Opinia jest po używaniu dzbanka już od ponad pół roku.
Zależało nam na takim dzbanku, do którego filtry są łatwo dostępne, jak i niedrogie. Nasze kosztują około 10 zł za sztukę, co w przeliczeniu na butelkowaną wodę źródlaną, którą kupowałyśmy do tej pory (niegazowana Saguaro z Lidla), daje nam 14 butelek wody. A taka ilość wody butelkowanej to za mało na miesiąc dla nas.
Przez otwór w pokrywie wlewamy wodę z kranu. Wpada do pojemnika z filtrem i przelewa się do dolnego pojemnika dzbanka. Trwa to chwilę. Pełny pojemnik filtruje się około 3 minuty. Niby niewiele, ale trwa i trzeba czekać. Filtr z wkładem z węgla aktywowanego wychwytuje cząsteczki większe od wody. Według producenta (Dafi) filtr standardowy redukuje twardość wody, usuwa chlor, niektóre metale ciężkie, detergenty, herbicydy i pestycydy.
Filtr działa przez miesiąc a przefiltrowana woda może stać do 12 godzin (na drugi dzień, jeśli zostanie, to możemy nią podlać kwiatki - zlewamy do konewki i mamy dobrą, odstaną wodę). Czasem piłyśmy i taką, która dłużej stała i było ok, ale już po 24 godzinach jest odczuwalnie mniej smaczna.
Smakuje jak woda. A im bardziej jest neutralna i bez smaku, tym lepiej. Smak wody filtrowanej zależy od smaku wody, która płynie w rurach z wodociągów. A skąd wiemy? Bo zadowolone z naszego dzbanka filtrującego postanowiłyśmy kupić taki sam mamie Ilony. No i po przefiltrowaniu wody, która jest z innego źródła, smakuje ona zupełnie inaczej.
Link tutaj lub po kliknięciu w poniższe zdjęcie.
Największy problem jest z plastikami. Co z nimi zrobić, bo wszyscy produkujemy ich zastraszającą ilość w zastraszającym tempie. My ograniczyłyśmy znacząco ilość foliowych torebek. Owoce i warzywa i tak myjemy przed spożyciem, więc kupujemy te większe jak jabłka czy banany luzem.
A butelki po wodzie? Przecież pijemy ją litrami, a potem kilogramami wyrzucamy opakowania. Czas było coś z tym zrobić. Obie nie lubimy kranówki, bo w naszym mieście woda jest twarda i zakamieniona. Nasz wybór padł na filtrowanie wody. Niby kranówka, ale czysta.
Wybór sposobów filtracji na rynku jest ogromny, ale na początek chciałyśmy sposób tani i prosty, więc ogarnęłyśmy się i znalazłyśmy odpowiedni dla nas dzbanek filtrujący.
To nie jest lokowanie produktu. Dzbanek kupiłyśmy same i testujemy go we własnym zakresie. A kupiłyśmy go na popularnym serwisie aukcyjnym wraz z zapasem filtrów na 10 miesięcy. Opinia jest po używaniu dzbanka już od ponad pół roku.
Co, czyli jaki wybrałyśmy sposób filtracji wody?
Jest to dzbanek filtrujący model Luna marki Dafi o pojemności 3,3 litra, co tak naprawdę po przefiltrowaniu daje nam około 1,5 litra wody. Jak dla nas dwóch, to ilość wystarczająca na jeden raz a nawet i za duża, więc wydaje nam się, że powinno też wystarczać dla rodziny czteroosobowej. Ilość przefiltrowanej za jednym razem wody wystarcza nam rano na dwie kawy i do napełnienia dwóch kocich miseczek i psiej miski. Więc jest ok.Za ile można kupić dzbanek filtracyjny? Jaki jest koszt?
Dzbanek, 10 filtrów i jeden bidon kosztowały około 100 zł. Dokupiłyśmy jeszcze jeden bidon za 9 zł tak, by każda z nas miała swoją butelkę na wodę do pracy. Teraz jedyny koszt, to filtry, które wymienia się raz w miesiącu.Zależało nam na takim dzbanku, do którego filtry są łatwo dostępne, jak i niedrogie. Nasze kosztują około 10 zł za sztukę, co w przeliczeniu na butelkowaną wodę źródlaną, którą kupowałyśmy do tej pory (niegazowana Saguaro z Lidla), daje nam 14 butelek wody. A taka ilość wody butelkowanej to za mało na miesiąc dla nas.
Jak działa filtrowanie wody w dzbanku filtracyjnym?
Przez otwór w pokrywie wlewamy wodę z kranu. Wpada do pojemnika z filtrem i przelewa się do dolnego pojemnika dzbanka. Trwa to chwilę. Pełny pojemnik filtruje się około 3 minuty. Niby niewiele, ale trwa i trzeba czekać. Filtr z wkładem z węgla aktywowanego wychwytuje cząsteczki większe od wody. Według producenta (Dafi) filtr standardowy redukuje twardość wody, usuwa chlor, niektóre metale ciężkie, detergenty, herbicydy i pestycydy.
Filtr działa przez miesiąc a przefiltrowana woda może stać do 12 godzin (na drugi dzień, jeśli zostanie, to możemy nią podlać kwiatki - zlewamy do konewki i mamy dobrą, odstaną wodę). Czasem piłyśmy i taką, która dłużej stała i było ok, ale już po 24 godzinach jest odczuwalnie mniej smaczna.
Jak smakuje woda filtrowana w dzbanku?
Smakuje jak woda. A im bardziej jest neutralna i bez smaku, tym lepiej. Smak wody filtrowanej zależy od smaku wody, która płynie w rurach z wodociągów. A skąd wiemy? Bo zadowolone z naszego dzbanka filtrującego postanowiłyśmy kupić taki sam mamie Ilony. No i po przefiltrowaniu wody, która jest z innego źródła, smakuje ona zupełnie inaczej.
Do czego używamy wody filtrowanej?
- Do picia. Pijemy tę wodę surową my i nasze zwierzaki.
- Do gotowania. Kawę, herbatę robimy na wodzie filtrowanej i naprawdę filtr działa, bo skończył się problem z zakamienionym czajnikiem. Przez pół roku odkamieniałyśmy raz czajnik, bo filtry z dodatkiem magnezu nie oczyszczają tak dokładnie wody z kamienia.
- Do przygotowywania posiłków. Makarony kasze, ziemniaki gotujemy w wodzie filtrowanej. Tak samo zupy, sosy czy chleb robimy na bazie wody filtrowanej.
Czy są minusy filtrowania wody w dzbanku filtracyjnym?
Tak, są:- Przede wszystkim trzeba pamiętać o filtrowaniu i zmianie filtra. Jest aplikacja na telefon, która przypomina o wymianie filtra.
- Smak i jakość wody. To też jest minus, ponieważ jeśli w twojej miejscowości woda nie jest smaczna, to i po filtracji również nie będzie smakować. Na szczęście nasza jest dobra.
- Jeśli gotujemy coś i potrzebujemy więcej wody, to kilkakrotnie musimy napełnić dzbanek, aby przygotować odpowiednią ilość wody. I za każdym razem trzeba czekać te 3 minuty.
- Czas filtracji - 3 minuty to niby nie dużo, ale rano każda minuta jest na wagę złota.
- Nie można przefiltrować wody na zapas - te 12 godzin to czas optymalny.
- Potrzebna jest wysoka wylewka w baterii lub w przypadku tradycyjnej, niskiej wylewki dodatkowy pojemnik, aby napełnić dzbanek, który jest dość wysoki.
Czy warto filtrować wodę w dzbankach filtracyjnych?
- My jesteśmy zadowolone z tego rozwiązania. Może i kiedyś zainwestujemy w bardziej złożony system filtracji wody, ale na początek jest to zupełnie wystarczające dla nas rozwiązanie. I na pewno nigdy nie wrócimy do wody butelkowanej.
- Jest to też lepszy pomysł niż woda butelkowana, ponieważ nie tylko zmniejszamy ilość plastikowych butelek, ale dbamy o nasz kręgosłup, ponieważ dźwiganie zgrzewek wody jest znacznym obciążeniem (ze sklepu do samochodu, z samochodu do domu - a weź to jeszcze wnoś na któreś tam piętro!).
- Choć filtry do dzbanków filtracyjnych to odpady zmieszane (ponoć firmy produkujące filtry zastanawiają się jak odzyskiwać odpad którym jest filtr z węglem aktywowanym), to jednak odpadów z butelek plastikowych jest dużo większa ilość w ciągu miesiąca niż jeden filtr z dzbanka.
- Filtry w dzbankach filtracyjnych zatrzymują kamień i możemy zapomnieć o kamieniu w czajniku, garnkach czy miseczkach na wodę dla zwierząt.
- Używamy wody filtrowanej do picia, jak i przygotowywania jedzenia, a w przypadku wody butelkowanej - tylko do picia. Więc wychodzi na zdrowie! Dla zwierzaków również!
- Woda filtrowana to oszczędność naszych pieniędzy. Wody butelkowanej przez miesiąc kupimy znacznie więcej niż wydamy na filtr do dzbanka.
A jakie inne sposoby na oszczędzanie poleca gospodyni?
Link tutaj lub po kliknięciu w poniższe zdjęcie.
U mnie w mieście woda jest na tyle czysta, że nie trzeba jej filtrować. Można ją pić bezpośrednio z kranu. Zawsze zabieram taką wodę jak wybieramy się z chłopakiem na rowery górskie Ceny wody są coraz większe, a w kranie mamy jej pod dostatkiem i nigdy jej nie zabraknie.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę! Też bym tak chciała! Gdyby w moim mieście też była taka woda, to nie filtrowałabym jej, ale niestety kamienia jest sporo.
UsuńJa jakoś w dalszym ciągu nie mogę się przekonać, choć robiłam już kilka podejść do picia kranówki, oczywiście przefiltrowanej. Może to kwestia rodzaju wody, w Krakowie jest bardzo niesmaczna... :D
OdpowiedzUsuńNo właśnie może to być kwestia rodzaju wody. Ale może kiedyś poprawi się u was i będzie pyszna taka prosto z kranu!
UsuńJa od kilku lat używam przefiltrowanej wody z kranu i uważam, że to bardzo duża oszczędność pieniędzy. Oczywiście nie każdego jest tak prosto przekonać, ale warto, naprawdę warto. Wprawdzie bałabym się pić wody prosto z kranu, ale taką przefiltrowaną pijemy całą rodziną.
OdpowiedzUsuń